SP9MA - log cudów (2.05 - 6.05)
Mogę tylko odnieść się do Lvi Hora. Swoje auto zaparkowalem obok Jarka, więc było pewne, że w okolicy był. Na szczycie ani po drodze się nie spotkaliśmy, ale powodów do miniecia się mieliśmy sporo: różny czas aktywacji, na szczyt prowadzi kilka ścieżek, myśmy wchodzili szlakiem żółtym, ale szczerze to jakieś 10-15 minut zboczylismy zagapieni do takiego wąwozu szlakiem niebieskim i jeśli Jarek schodził żółtym, to wtedy mógł nas minąć i bardzo prawdopodobne, że to się wydarzyło, druga opcja to szlak żółty w pewnym momencie wbija się w las i można to przegapić i z tego, co wiem Jarek wpadł w tę pułapkę (my też, ale tylko na 100 m się zastanawiamy, Jarek chyba więcej). Podsumowując Lvi Hora - uważam, że bardzo możliwe, że się minęliśmy. Nie mam tu powodów nie wierzyć. Może częściowo z tego, że z założenia ludziom ufam tylko dopóki nie mam jednoznacznego dowodu, że nie powinienem.

Natomiast jeszcze krótką myśl dotyczącą zdjęć, trackow lub innych dowodów. Sprawa nie jest łatwa, przynajmniej dla mnie. Jak ktoś zauważył, jak zawiesiłem pisanie bloga, to i zdjęcia przestałem robić, a nawet jak już robiłem, rzadko lub wcale nie robię zdjęć siebie na górze. Wynika to z tego, że nie robię sobie w ogóle zdjęć w miejscach, w których byłem. Jakoś nie mam chęci. Co do GPS - raczej tracki mam, ale kompletnie ich nie zapisuje na kompie, więc roboty byłoby sporo, aby szukać, edytować (bo track to cały dzień, albo kilka dni i na to nie mam czasu), zresztą straciłem rachubę, co i kiedy zapisywałem.

Nie ukrywam, chodzę po górach, bo lubię. Od wielu lat (ponad 30?) zbierałem i zbieram GOT. Czasem mam pieczątki, czasem nie. Tam też opiera się na zaufaniu, że ktoś był tam, gdzie pisze, że był. Przez te 30 lat widziałem też i nieuczciwe osoby, które podbijały książeczki znajomych nieobecnych na szlaku. Czy się tym przejmuję? Kiedyś tak, ale teraz już nie. Po pierwsze, z obserwacji wiem, że to niewielki promil w całej populacji. Po drugie, i ważniejsze, to ich sprawa. Jeśli potrzeba dowartościowania w oczach innych jest silna, to być może będą to robić. Ja od kilku lat nie mogę dozbierać na dużą złotą GOT, bo nie mam aż tyle wolnego, albo coś wypadnie, albo przepisy się zmieniły i trzeba mieć dodatkowo Tatry i Świętokrzyskie, a mnie nie ma w Ojczyźnie chwilowo. Jestem przodownikiem GOT, więc nie obowiązuje mnie udowadnianie, że gdzieś byłem - przodownik może potwierdzić dowolną wycieczkę, również własną. Mogę sobie napisać teoretycznie, że przeszedłem całe Tatry wzdłuż i wszerz. Jednak czy taka odznaka by mnie dowartosciowala? Wątpię. Ale na pewno są i tacy, którzy sobie potwierdzili, że byli wszędzie. Jeśli ich to jara, ich sprawa.

A ja jednak ludziom wierzę. Domniemanie niewinności pozwala lepiej spać. Gdybym nadal tkwił w pierwszej euforii zdobywania szczytów i gonitwy, pewnie bym sobie wyrwał resztę włosów z frustracji, że nie mogę chodzić nawet 10% tego, co bym chciał. Wybrany luz i spokój bardzo mi osobiście leżą w filozofii SOTA i pozwalają akceptować fakt, że nie mam możliwości aktywacyjnych jeszcze przez jakiś czas. Luz jednak nie znaczy, że podbałoby mi się, że ktoś nieuczciwie "zdobywa punkty", bo to trochę dewaluacja programu by była. Jednak póki nie mam dowodów na intencjonalne oszukanie, to zakładam uczciwość. To daje mi wspomniany luz.. wesoły

A, jak powiadał Immanuel Kant, przede wszystkim liczą się intencje działań... wykrzyknik


  PRZEJDŹ NA FORUM