Mała Fatra 2015-06-06 |
No i wycieczka się udała choć nie powiem było to małe wyzwanie na początek sezonu. Obawy o zamknięte szlaki okazały się niepotrzebne bo wszystkie są dostępne. Skutki kamiennych lawin jakie zeszły rok temu do Vratnej nadal są odczuwalne. Szczególnie w niższych partiach na szlakach ciężko poruszać się rumoszami skalnymi. Wyzwaniem jest to pod koniec dnia gdy brak już sił a szlak w takich miejsc jest łatwo zgubić. Kolejka na Chleb została wyremontowana i dla wielu szczyt Velkego Krivania stał się łatwo dostępny. Z masztem przyczepiłem się do metalowego słupka który wydał się najlepszy do tych niecnych celów. Nieszczęśliwie znajdowała się też na nim tabliczka z nazwą szczytu. A jak wiadomo prawdziwy turysta po wyjściu na szczyt robi dwie rzeczy: fotę przy słupku i telefon do mamusi ![]() Kilka razy maszt mi poskładali, skrzynkę podeptali, do radia nakopali no ale cóż i tak bywa. Szczyt Velkego Krivania radiowo trudny. Wczoraj w całym KF'ie miałem zakłócenia. Nie wiem może to kwestia tego że użyłem endfed'a, na przełęczy Chleb trochę anten telekomunikacyjnych wisi. W radiu praktycznie się gotowało. Na 20m dało się popracować i parę łączności zrobiłem. Po tym jak mi kolejny raz maszt przewrócili przerzuciłem się na 40m. Tutaj totalna porażka. Zakłócenia jeszcze bardziej dotkliwe a pasmo kapryśne samo w sobie ostatnimi dniami. Na UKF'ie większość częstotliwości zajęta i słychać dużo stacji szczególnie tych węgierskich. Co prawda używałem tylko 40cm sztucznego obciążenia, ale na normalnej antenie słychać będzie jeszcze więcej. Na Maly Krivan dotarłem około czternastej czasu lokalnego. I zdecydowanie przyjemniejszy szczyt. Turystów mniej bo szczyt dla "kolejkowych desperatów" praktycznie niedostępny ![]() Na szczycie kilka słupków idealnych pod maszt a do tego na gorsze warunki balkonik z kamieni. Podobny chyba jest jak dobrze pamiętam na Jakubinie w Tatrach zachodnich (i pewnie nie tylko). Decyzja w związku z tym mogła być tylko jedna i słuszna: maszcik i dipol. Co okazało się słusznym wyborem. Zero zakłóceń, słoneczko, mało ludzi, dużo respondentów. Normalnie wyluzowany jak gajowy na wyrębie. Jedynie perspektywa tego że auto stoi tysiąc metrów niżej psuła błogi nastrój ![]() Parę fotek i track'a wrzuciłem do katalogu: Velky & Maly Krivan Wczorajsza wycieczka to około 15km i 1500m przewyższenia. Jak na tegoroczne pierwsze wyjście to całkiem nieźle. Przez cały dzień na niebie nie było ani jednej chmurki więc słoneczko robiło swoją prace. Spalony jestem na raczka a na takie dni i takie wyjścia idealny wydaje się kapelusz zamiast czapki z daszkiem. Dodatkowo przed wyjściem na szlak we Vartnej przy zmianie butów stwierdziłem, że nie założyłem skarpet frote tylko pierwsze lepsze. No nie znam takiego który by się z pod takiej górki zawrócił do domu z tego powodu choć to byłoby najrozsądniejsze. Poszedłem a skarpetki dały o sobie już znać przy zejściu z Velkego Krivania ![]() Takie życie. Jednak powiem było warto. Nic takiej frajdy nie sprawia jak uczucie zmęczenia po świetnym dniu. Poobijany, poobcierany, spalony na raka, zmęczony jak koń po westernie ... ale z bananem na twarzy ![]() I jeszcze tam wrócę bo Mała Fatra jest piękna. |