Rakiety śnieżne - poradnik
KOLCE I ZĘBY ATAKUJĄCE

Póki stosujemy rakiety w terenie płaskim, to właściwie nie jesteśmy narażeni poślizgnięcie. Ale w terenie górskim, na zmrożonym śniegu czy wręcz miejscami lodzie, bez dodatkowych zabezpieczeń, rakiety zachowały by się jak narty i to niezbyt kontrolowanie. A tego chcielibyśmy uniknąć. Dlatego też producenci stosują dwa rodzaje dodatkowych rozwiązań, które mają nam zapewnić bezpieczne użytkowanie rakiet.

Pierwsze to kolce (zdjęcie po lewej). Zwykle 6 sztuk, montowane równomiernie pod rakietami. Ich zadaniem jest nie dopuszczenie do ślizgu rakiety podczas przenoszenia obciążenia. W rakietach przeznaczonych do wysokogórskich wypraw stosuje się dodatkowe elementy, montowane od spodu zamiast kolców, tzw. gripy lub harszle. Harszle są szerzej znane, szczególnie posiadaczom ski-tourów. Ze względu na specyficzną konstrukcję rakiet stelażowych, nie montuje się w nich kolców ani gripów, a jedynie harszle.

Drugie z rozwiązań to zęby atakujące (zdjęcie po prawej). Przy podchodzeniu pełnią one rolę podobną do przednich zębów raków. Są one ważne szczególnie na krótkich, stromych, oblodzonych czy pokrytych zmrożonym śniegiem odcinkach stoków, gdzie ze względów ergonomicznych nie można obciążyć równomiernie rakiety. Aby zęby atakujące mogły spełnić swoją rolę, musiały zostać one zamontowane do listy „podeszwowej”, bo to ona jest bezpośrednio przytroczono do buta.

.

DODATKI

Jednym z dodatków, który właściwie powinien być w standardowym wyposażeniu rakiet wykonanych z tworzywa sztucznego, jest tzw. SSAS – system tłumienia drgań i hałasu (zdjęcie po lewej). Jest to po prostu podkładka ze specjalnego tworzywa/gumy, która montowana jest w tyłu listy „podeszwowej”. Jaka jest różnica w używaniu rakiety z SSAS i bez niego? Taka sama jak chodzenie po asfalcie i ścieżce gruntowej. Wpływa to nie tylko na mniejszy poziom zmęczenie nóg, ale i całego organizmu. Co do hałasu, to mówią, że do wszystkiego się można przyzwyczaić. Pewnie i można, ale to swoiste „klapanie” listwy „podeszwowej” o rakietę jest uciążliwe, szczególnie przy wielodniowych wędrówkach. A jak obrazowo opisać różnicę hałasu? Może trochę z przesadą, ale... Podchodząc pod Turbacz w Gorcach na rakietach bez SSAS obudzimy niedźwiedzia w Tatrach, a podchodząc na rakietach z SSAS, co najwyżej będziemy drażnić psy w Nowym Targu, u podnóża Gorców.

O gripach i harszlach była mowa powyżej (zdjęcie w środku i po prawej). Nie są to elementy bezwzględnie potrzebne, ale w niektórych, rzadkich przypadkach mogą się przydać.



Właściwie powinno się wspomnieć o jeszcze jednym elemencie nie związanym z rakietami, ale bardzo potrzebnym. Chodzi o kijki narciarskie czy trekkingowe. Bez nich chodzenie na rakietach nie ma najmniejszego sensu. Są bardzo pomocne przy utrzymaniu równowagi. W przypadku kijków trekkingowych, należy jednak pamiętać, aby na zimę doposażyć je w talerzyki o średnicy 10-13mm. W przeciwnym razie, z talerzykami o małej średnicy nie będą spełniać swojego zadania, ze względu na zapadanie się w pokrywie śnieżnej.

I tym optymistycznym akcentem "powieść w odcinkach" dobiegła końca. Do zobaczenia na rakietowym szlaku... pan zielony


  PRZEJDŹ NA FORUM